Małgorzata (Margaret) Majcherczyk, prezes i współwłaścicielka agencji turystycznej Classic Travel (http://www.classic-travel.com) robi wrażenie osoby, która wie jak podróżować nie tylko z pasją, ale i z klasą. Klientom doradza jak mądrze inwestować w wypoczynek, a w rozmowie z Justyną Suric idzie nawet dalej. Opowiada o najnowszych trendach w branży turystycznej i doradza jak zachować złoty środek między byciem szczęśliwą kobietą, a aktywną bizneswoman.
Link do artykułu: MojeNYC.com
Czy została Pani agentem podróży z przypadku?
Wyłącznie z pasji! W dzieciństwie marzyłam, żeby zostać stewardessą. Kochałam samą myśl o podróżowaniu, bo przecież kiedyś w Polsce się nie podróżowało.
Dziecięcych marzeń o zostaniu stewardessą jednak Pani nie zrealizowała?
Z wiekiem przychodziły inne pomysły. Interesowała mnie bardzo historia sztuki. Kochałam rzeźbę, metaloplastykę i malarstwo, nawet myślałam o dekoracji wnętrz, aż w końcu przyjechałam do Stanów i tutaj zauważyłam ogromne możliwości podróżowania. W drugiej połowie lat 70-tych było to bardzo tanie. Bez problemów stać mnie było na czterodniowy wypad na Bermudy lub Bahamas. Moja droga do turystyki nie była trudna, bo łączyła się z przyjemnością i pasją. Pomogły mi również chęć poznawania świata, charyzma i umiejętność zarażania moją pasją innych, co nie każdy potrafi.
Ile ma Pani lat doświadczenia w branży?
27.
To chyba dużo. Czy potrafi Panią coś jeszcze zaskoczyć?
Na pewno! Od blisko trzydziestu lat podróżuję. Dzięki temu mam duże doświadczenie, ale nadal wiele rzeczy potrafi mnie zaskoczyć, bo rynek turystyczny nieustannie się zmienia. Myślę, że dla mnie to kolejny początek w zdobywaniu nowych doświadczeń.
Jak zmieniają się usługi?
Na korzyść! Branża stworzyła koncepcję tzw. all inclusive, gdzie wszystko jest wliczone w jedną cenę. To zjawisko miało olbrzymi wpływ na rozwój konkurencji. Rywalizacja jest widoczna na każdym kroku, hotele inwestują w wystrój wnętrz, zwiększają liczbę restauracji i przeróżnych atrakcji.
A czy widzi Pani jakieś negatywne zjawiska w tym zmieniającym się na lepsze świecie usług?
Niestety, jakość żywności pogarsza się. Jest to spowodowane ogólnym kryzysem. Oczywiście nie wszędzie, ale zdarza się, że jeśli hotele oferują „all inclusive”, to niekoniecznie ich kuchnie mają najlepszą jakość. Na szczęście jest wybór, więc wszystko zależy od klienta, jego budżetu i preferencji. Rola agenta podróży jest więc ogromna. Agenci muszą wszystko dostosowywać do potrzeb klientów, którzy nie zawsze przykładają wagę do poziomu usług, wolą za to piękną plażę ze szmaragdową wodą. Niektórzy nie chcą wcale wypoczywać, tylko jak najwięcej zobaczyć, albo wyszaleć się w nocnych klubach. Inni uwielbiają luksus, dobre jedzenie, spokój i relaks.
Pani wygląda na osobę lubiącą luksus!
(Śmiech) Przyznam się, że jestem bardzo rozpieszczona przez dobre hotele, w których mogłam kiedyś za darmo pławić się w luksusach. A kto nie lubi komfortu i luksusu? Pytanie tylko, czy nas na ten komfort i luksus stać.
A co zrobić, jak nie stać?
Kiedy zmienia się sezon turystyczny i nastają okresy przejściowe można znaleźć dobre oferty, które pozwalają zaznać odrobiny luksusu za niewielkie pieniądze. Muszę jednak przyznać, że w ostatnich latach trudniej o dobre oferty. Linie lotnicze zlikwidowały bardzo dużo rejsów, a te, które są, szybko się wypełniają. Kiedyś za tysiąc dolarów można było spędzić tydzień w luksusowym hotelu, który oferował mnóstwo atrakcji. W tym roku wszystko jest o 30% droższe.
Odwiedziła Pani wiele krajów, niektóre wielokrotnie. Czy są jeszcze miejsca, do których powraca Pani z dreszczykiem podniecenia?
Za każdym razem czuję te emocje! Nie ma znaczenia czy jadę gdzieś po raz pierwszy czy siódmy. Weźmy pod uwagę na przykład Las Vegas. Nie wszyscy lubią to miasto. Mówią, że to kwintesencja kiczu. Ja ciągle odkrywam miejsca w Las Vegas, które mnie bardzo ekscytują, nowe hotele i sklepy, teatry, które wystawiają nowe przedstawienia, goszczą wielkiej klasy artystów, takich jak Celine Dion. Tam się ciągle coś nowego dzieje. Kiedy jedziemy z Las Vegas do Wielkiego Kanionu Kolorado tam też nigdy nie jest tak samo. Kanion o każdej porze dnia i roku wygląda inaczej i to jest właśnie fascynujące, zwłaszcza dla ludzi, którzy kochają życie. Tak jak ja.
Co daje Pani podróżowanie?
Poszukiwanie odmienności, konfrontacja świata ze swoimi fantazjami. Poznawanie świata jest piękną rzeczą. Dla mnie najistotniejsze jest jednak dzielenie się podróżami z innymi. Kocham poznawać świat. W każdym miejscu szukam czegoś pozytywnego. Po pobycie w Indiach miałam wiele mieszanych uczyć, bo jestem szczególnie wrażliwa na biedę, krzywdę ludzką i cierpienie, jednak mimo to widziałam w tym kraju bardzo wiele piękna. Dzięki podróżom człowiek dojrzewa, uczy się pokory i dostrzega jasną stronę życia. Proszę zauważyć, że ludzie, którzy nie podróżują są często nieszczęśliwi. Mają zawężone horyzonty, narzekają. Ktoś kiedyś pięknie powiedział, że podróże są jedyną rzeczą, za którą płacisz, a dzięki której wzbogacasz się na całe życie.
Czy wśród Pani klientów, entuzjastów podróży, zdarzają się trudni i bardzo wymagający klienci?
O tak, ale ja sobie świetnie z nimi radzę. Kobiety w biznesie turystycznym lepiej się sprawdzają od mężczyzn, bo mają lepszą intuicję, widzą detale, są dobrymi psychologami. Jak się pilotuje wycieczkę z 30-toma osobami, to zawsze może się znaleźć jedna lub dwie osoby, które będą niezadowolone. Ale ja mam do nich podejście. Taki wyważony i opanowany ze mnie Koziorożec! Wiem, że byłabym świetnym psychologiem, gdybym miała odpowiednie wykształcenie. Będąc właścicielem biznesu trzeba wiedzieć, do którego klienta można się szeroko uśmiechać, a przy którym lepiej zachować większą powściągliwość.
Czy taka jest właśnie recepta na sukces w turystyce?
Aby osiągnąć sukces, trzeba lubić to co się robi. Następnie, należy wykazać się dużą dozą cierpliwości i opanowania, wtedy dopiero można daleko zajść. Pasja to podstawa.
Czasami pasja nie wystarcza!
To prawda. Dlatego właśnie potrzebna jest ta wytrwałość i to dobre podejście do ludzi, o którym wspominałam. Optymizm, no i trochę szczęścia. Co ważne, nie wolno podążać jedynie za tym co przynosi tylko korzyści finansowe, bo człowiek szczęśliwy nie będzie. Ja przeczuwałam, że turystyka nie przyniesie mi wielkich pieniędzy. Wiedziałam jednak, że sukcesu nie definiują pieniądze, ale satysfakcja, którą w moim przypadku są zadowoleni z wakacji klienci.
A jakie miejsca na świecie sprawiają, że Pani jest zadowolona?
Rio De Janerio. To jedno z najpiękniejszych miast na świecie. Samo jego położenie jest fascynujące. Można w nim znaleźć dżunglę, nieprawdopodobnie wysokie góry i jak się już na ich szczyty dostaniemy, to widoki na ocean, palmy i plaże zapierają dech w piersiach. To istny poemat. Piękne są Vancouver, San Francisco. Wspaniały jest Hong Kong. Fascynuje Dubai. Zachwyca Sydney. Ja lubię gwar, duże miasta, rozrywkę, sklepy i muzykę.
Czy patrząc na przypadkowego klienta, potrafi Pani natychmiast wydedukować jego preferencje podróżnicze?
(Śmiech) Musze najpierw zadać kilka pytań, aby się w tych preferencjach zorientować. Pytałabym o budżet i o to, czy klient lubi zwiedzanie czy zabawę. Jeśli kogoś ciągnie do sportów wodnych to już jest dla mnie sygnałem, że Kajmany byłyby dla niego najlepsze. Jeśli ktoś nie gustuje w odpoczywaniu przy basenach, zaczynam szukać ofert z ładnymi plażami. Muszę wiedzieć dokąd wcześniej podróżował, czy jest fanem dużych miast czy też na odwrót, bo nie każdy lubi gwar i szum.
A jak my Polki w USA lubimy podróżować?
Polki z rodzinami zwracają uwagę na wygodę. Polonia, którą ja obsługuję wybierze lepszy hotel. Sto, dwieście dolarów nie robią różnicy w ich portfelach, a w poziomie usług mogą być widoczne. Kobiety lubią spędzać wakacje w miejscach czystych i eleganckich, bo po takich wyjazdach wracają do domu wypoczęte. Właściciele hoteli dobrze o tym wiedzą, zwłaszcza ci, którzy je remontują co trzy lata. Szczególnie jest to konieczne na Wyspach Karaibskich i w Meksyku, bo tam wszystko szybko przesiąka wilgocią.
Dokąd kobiety najczęściej wyjeżdżają?
Wszędzie tam, gdzie jest SPA, piękna, szmaragdowa woda i czysta oraz piękna plaża.
A dokąd Pani pojechałaby na wymarzone wakacje?
Francuska Polinezja, Seszele, Tajlandia. Prawdopodobnie wybrałabym miejsce, w którym jeszcze nie byłam. Chciałabym zobaczyć Australię, Nową Zelandię i Afrykę, bo kocham zwierzęta. Dzika przyroda też mnie fascynuje.
Zauważyłam, że ludzie często marzą o podróżach, ale za rzadko te marzenia wdrażają w życie.
Podróży nie można odkładać. Ludzie często odkładają podróżowanie do emerytury, ale wtedy może zawieźć zdrowie. Trzeba korzystać i podróżować nawet jeśli trzeba zapożyczać się, bo lata lecą. Po co odkładać? Niektórzy oszczędzają drogie perfumy czy kosztowną porcelanę na specjalne okazje. Używajmy ich na codzień ! Nie czekajmy więc i podróżujmy gdzie tylko się da!
Carpe Diem?
Tak! Może nie każdy ma takie podejście, ale ja wszystkim takiego życzę. Ludzie pełni optymizmu maja łatwiejsze życie.
Jak spędza Pani weekendy, kiedy nie musi Pani iść do pracy?
Kiedyś wyjeżdżaliśmy poza miasto, bliskie nam miejsca to Hunter, Lake George w Adirondacks, Montauk na Long Island. Często planujemy jakieś wyjścia, spotkania towarzyskie. Ponieważ imprez jest dużo, dzielimy się z mężem, aby wszystkich odwiedzić.
A co robi Pani tylko i wyłącznie dla siebie?
Zakupy, wypady do centrum handlowego, masaż, fryzjer i kosmetyczka! Największą przyjemność sprawia mi dbanie o siebie. Ja lubię dobrze wyglądać. Jak kobieta się zaniedba, to może pożegnać się z sukcesem.
Najwyraźniej dba Pani też i o formę fizyczną.
Nie lubię siłowni. Biegam, spaceruję z psem, latem pływam, a zimą jeżdżę na nartach. Uwielbiam też gotować. Fascynuję się kulinarnymi stronami moich podróży i przywożę z nich mnóstwo pomysłów. Aby dobrze gotować trzeba mieć wyobraźnię i umieć łączyć wiele elementów. Co gotuję? Wszystko. Moja rodzina uwielbia moją kuchnię. Potrafię zrobić meksykańską quesadille, tacos, czy włoskie ziti i pizzę. Moja ulubioną kuchnią jest kuchnia tajska. Staram się jeść zdrowo, bo to podstawa sprawności fizycznej.
Jak trzyma Pani linię, skoro lubi Pani dobre jedzenie?
To kwestia poprawnych nawyków żywieniowych, które szczególnie powinny dotyczyć takich osób, jak ja, o skłonnościach do tycia. Piję dużo wody, bo woda wypłukuje toksyny i spala tłuszcz.
A jak udało się Pani połączyć biznes z rodziną i prowadzeniem domu? Ma Pani trzech synów!
Powiem szczerze. Będąc panną nie wiedziałam, że będę mieć firmę turystyczną. Do 28 roku życia pracowałam w fantastycznych agencjach, w których nabrałam doświadczenia w branży. Mój mąż jest zapalonym podróżnikiem. Połączyliśmy nasze pasje tworząc agencję, ale dopiero wtedy, kiedy dzieci były odchowane. Założyliśmy firmę, kiedy wiedzieliśmy, że możemy poświęcić jej więcej czasu. Rodzina dla mnie jest najważniejsza!
Jest Pani doświadczoną żoną, matką i bizneswoman. Czy spotyka Pani na swojej drodze kobiety, które potrafią jeszcze Pani zaimponować?
Poznana przeze mnie w ubiegłym roku Beata Pawlikowska wywarła na mnie ogromne wrażenie. Mnie imponują kobiety z polotem, poczuciem humoru, bystre, jednocześnie ciepłe i delikatne. Taką osobą jest właśnie Beata Pawlikowska, która wydała się przy swojej kruchości, osobą dobrze zorganizowaną. Imponują mi też kobiety przebojowe, takie, które wejdą oknem jak się zamyka przed nimi drzwi. W nas kobietach podoba mi się przede wszystkim jednak to, że mamy świetną intuicję i jesteśmy dobrymi psychologami.
Rozmawiała Justyna Suric